Dlaczego nie doszło do debaty?

Mogliśmy mieć święto demokracji, a dostaliśmy wyborczą farsę, bo chyba właśnie tak należy określić fakt, że do debaty między Zbigniewem Kotem a Arturem Grzybem nie doszło.
Publiczną debatę (z udziałem mieszkańców) na długo przed pierwszą turą wyborów proponował Cezary Jurkowski. Nie udało się jednak jej zorganizować. Pełnomocnicy sztabów wyborczych mieli problemy nawet z umawianiem się na spotkania, co w dobie telefonów komórkowych i poczty elektronicznej wydaje się po prostu śmieszne.
Już na krótko przed pierwszą turą wyborów doszło do starcia komitetów wyborczych Zbigniewa Kota i Artura Grzyba. Strony zarzucały sobie wzajemnie unikanie debaty. Pełnomocnik burmistrza Bernarda Kwiatkowska nieco minęła się z prawdą w swoim oświadczeniu. Cytujemy:
"Pan Kot w minionych tygodniach uczynił wszystko aby uchylić się od debaty. Już przy pierwszym zaproszeniu do debaty stwierdził w wypowiedzi dla portalu www.miedzyrzec.info, że jest zbyt zajęty prowadzeniem kampanii wyborczej na szczeblu miasta, powiatu i województwa, aby znaleźć czas na debatę."
Dla porównania poniżej pełny fragment tekstu, na który powołuje się pełnomocniczka:
"Propozycją nieco zaskoczony był Zbigniew Kot. - Rozważałem możliwość zorganizowania debaty, ale przed drugą turą wyborów – stwierdził. Dodał jednak, że propozycja jest godna rozważenia. Najtrudniejsze jego zdaniem będzie znalezienie dogodnego terminu. - Pracuję, a do tego jestem zaangażowany w kampanię wyborczą, także do Sejmiku Wojewódzkiego oraz do Rady Powiatu. Mam zaplanowanych bardzo dużo spotkań z mieszkańcami – wyjaśnił."
Zbigniew Kot czas znalazł, i nie oceniająć kto w sporze ma rację, trzeba przyznać, że to on był stroną aktywną w zabiegach o debatę.
O wydarzeniach z wtorku i czwartku, które miały miejsce w kinie i pod kinem Sława informowaliśmy. Burmistrz na swojej internetowej stronie wyborczej zamieszcza bardzo obszerną relację z negocjacji scenariusza debaty, łącznie ze skanami "dokumentów". Brakuje tam jedynie rachunku za kawę, który miał zapłacić wiceburmistrz Tadeusz Ługowski, negocjonujący warunki debaty ze stroną przeciwną.
Burmistrz twierdzi, że z winy Zbigniewa Kota nie udało się ustalić scenariusza debaty. Na jego stronie czytamy:
"W efekcie rozmów uzgodniono osiem punktów scenariusza debaty 1, 2, 4, 5, 7a, 8, 9 i 10. Nie uzgodniono sześciu punktów scenariusza debaty 3, 6, 7, 9a, 11 i 12."
Ostatecznie burmistrz nie przyszedł na spotkanie z mieszkańcami w czwartkowy wieczór. Ponad 200 osób, które przyszły na debatę zastało zamknięte drzwi do kina Sława. Do marznących międzyrzeczan przemawiał Zbigniew Kot. Ostatecznie, zdecydowana większość zebranych udała się do klubu Olimpia, gdzie kandydat odpowiadał na ich pytania. Na kanale MiedzyrzecInfo w serwisie YouTube można znaleźć pełen zapis tego spotkania.
Zbigniew Kot twierdzi, że w negocjacjach debaty szedł na maksymalne ustępstwa. Zgodził się m.in. na to, by prowadzącym debatę był Robert Olak. Artur Grzyb zachwalał, że jest to "niezależny dziennikarz z Lublina". Bez trudu mozna ustalić, że Robert Olak dziennikarzem był dawno temu. Obecnie ma agencję public relations, która pracowała na terenie Międzyrzeca.
Poniżej prezentujemy scenariusze debaty przedstawione przez komitety wyborcze obu kandydatów. Ocenę, kto chciał rozmawiać, a kto unikał rozmowy, pozostawiamy wyborcom...
Dodaj komentarz:
Komentarze zawierające treści powszechnie uznane za obraźliwe lub niecenzuralne zostaną usunięte
wybory
tak jak pisałem wcześniej on olał to oleli jego w 2 turze ,ma za kare
autor: gość
wybory
Burmistrz olał mieszkańców pod kinem to jego oleli w drugiej turze i pewnie też nie poszli
autor: gość
Ostatnio komentowane
- Rekordowy maraton wędkarski
- Międzyrzecka „Jedynka” z dużym dofinansowaniem!
- Miłosz Bachonko zagra podczas Dni Drelowa
- Do Siedlec autostradą jeszcze w tym roku
- Przedwakacyjny upominek firmy Wipasz dla uczniów międzyrzeckich szkół
- Wystrzałowe powitanie lata na strzelnicy LOK w Aleksandrówce
- Zaginął Grzegorz Komarowski